Powrót do strony
Publicystyka:
Instytucjom publicznym mówimy: odpocznijcie sobie!
Deinstytucjonalizacja to następny po usługach społecznych cudowny pomysł, który
zagościł na salonach prezydenckich. Zapewne będzie to panaceum na wszelkie
bolączki typu: niedogodności życia seniorów, pomoc rodzicom dzieci
niepełnosprawnych, pomoc osobom niepełnosprawnym i chorym, pomoc osobom żyjącym
samotnie.
Założenia tego następnego wizjonerskiego pomysłu są niewątpliwie bez zarzutu.
Oto instytucje publiczne zostaną znacznie odciążone na przykład przez
organizacje pozarządowe, które dzięki współpracy z gminami będą ich pełnoprawnym
partnerem w realizacji usług społecznych.
Może w dużych miastach tak będzie, ale na wsiach w dalszym ciągu będzie
pokutowało stanowisko służb publicznych, że organizacje pozarządowe są ich
konkurentem. Oczywiście nie jest tak wszędzie, ale ja osobiście zetknęłam się z
taka postawą.
Organizacje pozarządowe dopuszcza się jedynie tam, gdzie zadanie jest mało
atrakcyjne, wymaga dużych nakładów czasowych i zaangażowania w godzinach
pozaurzędowych. Aktualnie wiele organizacji pozarządowych boryka się z
otrzymaniem od władz lokalnych pomieszczeń na działalność, a my tu roztaczamy
wizję, żeby stały się ich partnerem.
Owszem będą takim, gdy prezesem stowarzyszenia zostanie ktoś z rodziny wójta lub
z kręgu jego znajomych. Kiedy dezinstytucjonalizacja przyjmie formę konkretnego
aktu prawnego, to jestem już dzisiaj pewna, że zaczną jak grzyby po deszczu
powstawać lokalne organizacje pozarządowe.
I będą to organizacje związane z lokalnymi władzami. Sądzę, że będzie się o co
bić, bo dezinstytucjonalizacja to trend ogólnoeuropejski, za którym popłynie
duży strumień środków. Więc niektórzy już zakasali rękawy, by ten proces
nastąpił jak najszybciej.
Draganowa, 5 marca 2021r.
© Mirka Widurek,
z cyklu ®Fidrygałki
Powrót do strony Publicystyka:

|