|
Stefan Wyszyński – Prymas Tysiąclecia
|
|
Powrót do strony Publicystyka: Makaronowe wspomnienia Babcia. Dla mnie to słowo ma ogromny ładunek emocjonalny. Moje sześcioletnie dzieciństwo związane było z Babcią Elżbietą. W oliwskim mieszkaniu, w ogromnych pokojach i kuchni pełnej zapachów, z tajemniczą spiżarką. Skromna, zawsze w czyściutkim, wykrochmalonym fartuchu. Pamiętam jak pomagałam Babci rozkładać na wielkim łóżku prześcieradło a na nim układałyśmy ręcznie robiony przez Nią makaron. Spałyśmy zawsze razem właśnie na tym łóżku a nad nami wisiał obraz Anioła Stróża, który przeprowadzał dzieci przez mostek. Przed zaśnięciem zawsze był obowiązkowy pacierz „Aniele Boży”. A po pacierzu Babcia pozwalała mi buszować w kredensie. To był stary, solidny, poniemiecki mebel z duszą. W kredensie trzymała rodzinne skarby – fotografie, albumy, bibeloty i zastawę stołową. Babcia pracowała w Sopocie w małym sklepie spożywczym. Często zabierała mnie tam. W sklepie, na zapleczu karmiłam małe kotki mlekiem z ogromnej bańki. Kiedy byłam chora Babcia gotowała mi rosołek. Zabierała mnie także często na pobliski ryneczek, na którym lubiłam wybierać jabłka „papierówki” i biegać między straganami. Któregoś dnia Babcia pojechała do szpitala na Łąkową w Gdańsku. Parę razy byłam tam i nie mogłam się doczekać Jej powrotu do domu. Babcia już do mnie nie wróciła… Długo nie mogłam tego zrozumieć. Kościół, trumna, przeraźliwe zimno, cmentarz i Babcia w grobie przysypana ziemią. Obwiniałam za to tego Anioła Stróża myśląc, że Jej nie obronił. Długo miałam do Niego żal. Bez Babci wszystko było jakieś inne. Przez wiele lat odwiedzałam Ją codziennie na cmentarzu. Wychodząc z domu na podwórko wiele razy, nie mówiąc Mamie biegłam przez całą Oliwę do Babci Elżbiety. Niestety ja nigdy nie będę taką Babcią dla mojej najstarszej wnuczki. Dzielą nas morza, kilometry i świat współczesny. Ten świat niestety nie pozwala na takie relacje. Chociaż bardzo o tym marzę. Marzenia się spełniają albo na zawsze zostają tylko marzeniami. Kto to wie. Ale ja już dzisiaj bardzo się cieszę, bo w lutym pędzę do Oliwy mojego dzieciństwa. Odwiedzę wtedy moją ukochaną Babcię Elżbietę, opowiem Jej o moich wnukach, o tym co robię, o moim dobrym mężu i kochanych dzieciach, no i oczywiście o moich bezdomnych przyjaciołach. © Mirka
Widurek, Powrót do strony Publicystyka: |
Polecamy na naszej stronie i u naszych znajomych:
Nasze ostatnie działania:
Rozdysponowaliśmy
POPŻ - działania niefinasowane POPŻ - działania niefinasowane Jak to robić? Jak pomagać i wspierać nie stygmatyzując?
Warsztaty dietetyczne 5 lipca 2022r. Krempna, Polany, Myscowa Lwów - Odessa 29 czerwca - 2 lipca 22' Debata z organizacjami pozarządowymi o pomocy humanitarnej |
|
Wyślij pocztę do
mwidurek@onet.eu
z pytaniami i uwagami dotyczącymi tej witryny sieci web. |