|
Stefan Wyszyński – Prymas Tysiąclecia
|
|
Powrót do strony
Publicystyka:
Moje cierpienie Cierpi teraz każdy z nas. To cierpienie ma wymiar psychiczny i emocjonalny. Nie ma na niego żadnego panaceum. Nie pomogą lekarstwa ani suplementy diety. Nie wystarczające są racjonalne wytłumaczenia i porady. Zabłąkane myśli nie są w stanie się uspokoić. To zupełnie zrozumiałe, ale trudne do opanowania. Tak jak wielu seniorów swoje cierpienie przeżywam będą w swoim drewnianym domu na wsi, z dala od cywilizacji, ale tuż obok kochającej osoby. Mam ciepły posiłek, czyste ubrania i w zasięgu ręki mydło. Z kranu leci ciepła woda, a do mojej dyspozycji są w łazience urządzenia sanitarne. Kiedy zechcę zrobię sobie herbatę z odrobiną domowego soku, albo zadowolę się kawą. Śpię w swoim łóżku, pościel mogę zmieniać co chwilę bo mam pralkę i proszek do prania. Dom mam ciepły i nie muszę ubierać na siebie pięciu swetrów i kurtki. A teraz zamykam oczy i widzę siebie, pozbawioną tego wszystkiego… Całymi dniami przemierzam miasto w poszukiwaniu miejsca, w którym mogłabym bezpiecznie przetrwać noc. Szukam opuszczonych altanek, zarośli, ciepłych rur CO. Mam na sobie ubrania, które ostatnio zmieniałam ponad miesiąc temu. Moja bielizna ma wyczuwalny na odległość zapach moczu. Brudne ciało nie pamięta od tygodni ciepłej wody a siwe włosy zlepiają się z brudu nie myte od miesięcy. Dłonie pokrył kilkutygodniowy brud, który dał im charakterystyczną szorstkość. Z powodu aktualnej sytuacji mogę tylko pomarzyć o ciepłym posiłku, który zawsze dostawałam w jadłodajni dla ubogich. Nie dostanę, jak zawsze na stacji benzynowej wrzątku, bo będą się bali mnie tam wpuścić. Od wolontariuszy dostanę suchy prowiant. Nikt mnie nie przytuli i nawet nie poda mi ręki na dzień dobry. Swoje potrzeby fizjologiczne musze załatwić pod osłoną nocy bo przyjazne mi bary i restauracje zostały pozamykane. Nie mogę zbyt długo siedzieć na jednej ławce, bo wzbudzam wśród przechodniów strach i obawę, że mogę ich zarazić. Nie wejdę już do parku, więc tych ławek pozostało mi w mieście bardzo niewiele. Do schroniska mnie nie przyjmą, bo boją się o swoich podopiecznych, szczególnie bezdomnych seniorów. Miejsc do kwarantanny osób takich jak ja do dnia dzisiejszego nie przygotowano. Więc chodzę tak po mieście, co chwilę zerkając na swoje buty, które już niedługo się rozpadną. Moje myśli coraz bardziej się kłębią i zdaję sobie z tego sprawę, że ta sytuacja nie ma rozwiązania. Nie ma , bo wszyscy są bezradni. Bezradni są bezdomni, ich opiekunowie, gminy i bezradne jest nasze państwo. Ale jest jedno rozwiązanie. A gdyby tak mnie gadania
a więcej konkretnego działania ponad podziałami? © Mirka
Widurek Powrót do strony Publicystyka: |
Polecamy na naszej stronie i u naszych znajomych:
Nasze ostatnie działania:
Rozdysponowaliśmy
POPŻ - działania niefinasowane POPŻ - działania niefinasowane Jak to robić? Jak pomagać i wspierać nie stygmatyzując?
Warsztaty dietetyczne 5 lipca 2022r. Krempna, Polany, Myscowa Lwów - Odessa 29 czerwca - 2 lipca 22' Debata z organizacjami pozarządowymi o pomocy humanitarnej |
|
Wyślij pocztę do
mwidurek@onet.eu
z pytaniami i uwagami dotyczącymi tej witryny sieci web. |