|
Stefan Wyszyński – Prymas Tysiąclecia
|
|
Powrót do spisu bajek:
Wystarczy zapytać Od wielu dni krasnale mieszkające w ogrodzie Babci były zajęte pracami ogrodowymi. Krzątały się od rana do wieczora. Do tych zajęć potrzebne im były narzędzia, które zawsze leżały w określonym miejscu czekając na moment, w którym zostaną wykorzystane. Niezbędne im były łopaty, grabie, motyki, taczki, szczotki i zmiotki. Pewnego dnia Uparte Uszko zauważył cos bardzo niepokojącego. W miejscu, w którym powinny leżeć grabie stała łopata zaś w miejscu stałego pobytu łopaty leżała oparta o ogrodzenie szczotka do zamiatania. Uparte Uszko postanowił zbadać te dziwne okoliczności zamiany miejsc pobytu narzędzi ogrodowych. Schował się pod krzakiem kolczastego berberysu i czekał. Obserwacje trwały kilka dni. Uparte Uszko wziął ze sobą nawet lornetkę. Nic się nie działo. Zniechęcony chciał już zaprzestać obserwacji. Nagle, pewnego popołudnia, stało się to co do tej pory było niezbadaną tajemnicą. Krasnal zauważył jak do ogrodu Babci zakradł się tajemniczy osobnik. Był bardzo wysoki niczym tyczka do fasoli, na głowie miał metalowe wiadro, a jego długi tors okrywała trzcina bagienna. Uparte Uszko trzymając blisko oczu lornetkę wstrzymał oddech. Osobnik działał szybko i bezszelestnie. Najpierw zabrał ze sobą grabie i łopatę ukrywając je pod trzciną bagienną. Potem zabrał szczotkę i zmiotkę. Szczotkę ukrył również pod trzciną bagienną a zmiotkę położył na głowie pod wiadrem. Zabierając narzędzia oddalił się w nieznanym kierunku. Po pewnym czasie powrócił i działając w pośpiechu nie dbał o to, żeby narzędzia odłożyć na miejsce. Uparte Uszko zdecydował się odkryć tajemnicę i poznać okoliczności w jakim celu ten trzcinowy osobnik zabiera narzędzia. Postanowił go śledzić. Idąc za nim chował się w gęstwinie traw i pod leśnymi krzakami. W końcu dotarł na miejsce. Okazało się, że narzędzia należące do krasnali były mu potrzebne do prac zarobkowych. Nie pomyślał, żeby po prostu poprosić właścicieli o ich wypożyczenie. On wolał je im podkradać. Uparte Uszko chciał dać mu nauczkę. W tym celu Mądra Sowa rzuciła czar na narzędzia. Po ich dotknięciu grabie uciekały, łopata waliła po głowie, a szczotka chwytając za ręce tańczyła aż do utraty tchu tego, kto ją dotknął. Pewnego popołudnia, gdy tajemniczy osobnik znowu zabierał narzędzia, te będąc już zaczarowanymi dały mu nauczkę. Wyglądało to śmiesznie, ale jemu nie było do śmiechu. Wycieńczony tańcem i poobijany uciekł gdzie pieprz rośnie. Więcej nie odwiedził ogrodu Babci. Pamiętajmy o tym, żeby sięgając po nieswoje przedmioty zawsze zapytać o zgodę ich właścicieli. W przeciwnym razie oni sądzą, że jesteśmy niegrzeczni i nie liczymy się z ich zdaniem. To bardzo złe zachowania, które nie są akceptowane. A przecież wystarczy tylko zapytać. © Babcia
Mirka Powrót do spisu bajek: |
Polecamy na naszej stronie i u naszych znajomych:
Nasze ostatnie działania:
Rozdysponowaliśmy
POPŻ - działania niefinasowane POPŻ - działania niefinasowane Jak to robić? Jak pomagać i wspierać nie stygmatyzując?
Warsztaty dietetyczne 5 lipca 2022r. Krempna, Polany, Myscowa Lwów - Odessa 29 czerwca - 2 lipca 22' Debata z organizacjami pozarządowymi o pomocy humanitarnej |
|
Wyślij pocztę do
mwidurek@onet.eu
z pytaniami i uwagami dotyczącymi tej witryny sieci web. |